sobota, 19 października 2013

Na nieznanym lądzie

Dzień rozpoczął się od posprzątania pokoju i jak co sobotę musiałem umyć klatkę schodową. Następnie uszykowałem sobie garnitur, gdyż jechałem do Państwowej Szkoły muzycznej II Stopnia. Obiecałem Lusi, że pojadę z nią  i spełniłem swoją obietnice. Jak to Waniliowy zawsze cudowny, piękny i skromny. Na początku obawiałem się jak tam trafimy, bo na google maps wszystko wygląda łatwiej, Zapytaliśmy się jakiegoś pana o drogę, a on odpowiedział nam, że to tu za tym budynkiem. byliśmy blisko, ale jednak daleko bo byśmy poszli gdzie indziej. Gdy zobaczyliśmy tą szkołę nie mogliśmy uwierzyć, że to ona. Mieliśmy jeszcze około dwóch godzin czasu, więc zacząłem namawiać Luśke, aby coś zaśpiewała (siedzieliśmy na ławce przed szkołą), nie chciała wstydziła się, kazała mi zaśpiewać, więc ja stwierdziłem, że możemy zaśpiewać razem. Przekręcałem tekst, ale ci się przecież nie stało. Coś około godziny siedemnastej weszliśmy już do środka, gdzie miła pani zaprowadziła nas do sal, w których można było się rozgrzać (bez skojarzeń). Luśka tam ćwiczyła a ja słuchałem. Gdy przyszedł czas na Luskę, weszła na sale koncertową. JA wstałem i chodziłem w kółko nie wiem dlaczego ale chodziłem. Gdy już skończyła wyszła z sali z tremowana po występie, trzęsła się. wyszliśmy z szkoły, poszliśmy na przystanek, ale autobus jechał nam dopiero za godzinę. Lusia zadzwoniła po mama i powiedziała, żeby przyjechała po McDonald'a. Tam wypiliśmy shake waniliowego (mmm Waniliowy). Po czym jej mama mnie odwiozła. Poszedłem jeszcze z kolegami w garniturku, posiedziałem na podwórku i poszedłem do domu.

piątek, 18 października 2013

Pomocna dłoń

Witam dzisiaj bym chciał poprosić was o to, abyście bynajmniej spróbowali wysłać kartkę urodzinową dla sześcioletniej Oliwi Gendecka. Mała walczy z rakiem i prawdopodobnie jak ze zdjęcia wynika chciała by dostać na swoje urodziny jak największą liczbę kartek urodzinowych. Tobie nie sprawi to problemu jedynie mały koszt wynoszący jakieś dwa złote, ale dla niej to będzie wielki gest. Dziewczynka ma marzenie, które może się spełnić. Możliwe jest także to, że następnych urodzin może nie dożyć. Walka z rakiem jest długa i męcząca a na wygraną są małe szanse. Dlatego zwracam się do was z prośbą, abyście zrobili coś dobrego w swoim życiu. Nie nalegam, ale było by jej bardzo wesoło z tego względu i w końcu uwierzył by ktoś, że marzenia się spełniają. Adres oraz kod pocztowy znajduje się na kartce. Osoby, które wyślą będą mieć satysfakcje, że w końcu coś dobrego zrobiły/li w życiu. Pozdrawiam Waniliowy 

czwartek, 17 października 2013

Religijne Zmagania

Dzisiaj rano, musiałem wstać na basen. Byłem taki zaspany, że zapomniałem się spakować i nie pływałem. Po basenie mieliśmy godzinę na dotarcie do szkoły. Jak zawsze wszyscy się spóźniliśmy. No chyba że to są ludzie, którzy się tego boją. Pierwszą naszą godzina w szkole była religia na, którą mieliśmy przeczytać ewangelie św. Marka. Nie przeczytałem. Dostałem pytanie "Jak wyglądał wjazd Jezusa na Jerozolimę".
Napisałem "Jezus zebrał ludzi, którzy byli chętni na ustawkę. Jezus ustalił godzinę i następnego dnia rozpoczęli wjazd. Jerozolima przegrała a Jezus zwyciężył.

Wracając do domu, ze szkoły spotkałem kolegę. Chciał abym z nim poszedł pograć na boisko, lecz mi się nie chciało i odmówiłem. Wróciwszy już do domu tata zabrał mnie bo musiałem kupić buty. Nie lubię chodzić po sklepach, ale miałem jedną parę i nie miałem już w czym chodzić, bo tamte się rozwaliły. Moja mamusia ciągała mnie po tych sklepach, miałem już dość. Nie miałem siły, a ona cały czas biegała bo jakieś promocje są. Sytuacja:
- Jacuś podoba ci sie to?
- Nie
- A to?
- Nie
- To może to
- Nie
- To ja ci to kupie.

No mówię że mi się to nie podoba to ona mi to kupuje po co mi rzeczy, które dla mnie są zbędne, albo nie podobają mi się?

Nadszedł czas obiadu. Miałem krokiety, które sam kupiłem. Zjadłem je i położyłem się spać. Wstałem około godziny 21:00. Usiadłem na komputer i nie mam zamiaru robić dzisiaj nic więcej.

wtorek, 15 października 2013

Wczoraj, a dzisiaj...

Wczorajszy dzień był okey. o godzinie 13:00 przyjechałem do Luśki mieliśmy nakręcić
Vloga, ale według mnie on nie wyszedł. Nie jest on w żadnym stopniu poważny.
Nie wiem czy Lusia będzie go dodawała. Następnie zrobiliśmy sesje zdjęciową, (dwa zdjęcia xD)
o godzinie 15:00 Luisia musiała już iść a ja, jeszcze zostałem, gdyż spotkałem kolegę.
Myślałem, że coś się będzie szykować, ale przeliczyłem się. Pogadaliśmy i on mnie odprowadził na autobus.

W domu Zjadłem placki, mój obiad o godzinie ok. 17:00. Gdy zjadłem obiad postanowiłem się pouczyć, ale to mi nie wyszło i pognałem na podwórko. Koledzy, koleżanki, jak zawsze poszliśmy grać w kosza, ale zdziwiło mnie to. Jednak w koszykówkę nie graliśmy tylko w piłkę nożną. Przegrałem, nie no żartuje jak ja mogłem przegrać :D

Tak miną mój cały dzień w domu byłem ok godziny 21:00

niedziela, 13 października 2013

Już was tylu!

Dziękuję bardzo za te 1000 wejść mój blog ma dopiero 8dni a cieszy się taką popularnością
średnia ilość wejścia na jeden dzień to 125 wejść. Nie dużo, ale zawsze coś.
Zachęcam do rozpowszechniania mojego bloga dzięki temu mnie motywujecie ;]

Special?

cóż może na te 1000 wejść zorganizuje jakiś Special, ale nie wiem jaki.
Pokaże wam swój talent artystyczny. Nie wiem na pewno coś wymyśle.
Ale teraz w waszych rękach. Piszcie w Komentarzach co byście chcieli zobaczyć na moim blogu.
O jakiej treści mam dodawać blogi, czy dodać coś jeszcze?

Informacje ogólne "O Mnie" :D

No to jak każdy się domyśla nazywam się Jacek.
Gram na gitarze od 10 roku życia. w mojej kolekcji znajdują się
Takie gitary jak:
Yamaha: Akustyczna
Morrison: Akustyczno-elektryczna
Clifton: elektryczna
Trenuje FutBol amerykański (nie to nie są rugby).
Moja drużyna nazywa się Sparta Rangers Zabrze, Jak na razie nie uczęszczam na treningi ze względu na brak czasu. Szkoła mi zajmuję cały wolny czas. Znajduję jakąś Godzinę aby wyjść na Podwórko.
Chyba, że to weekend. w Soboty mam korki z matematyki (Rano ok. godziny 10:00) i potem mam czas dla siebie.

Co się dzisiaj dzieło?

Dzisiaj pisałem z Lusią i postanowiliśmy nakręcić vloga. na jej 5 tysięcy wyświetleń i na moje tysiąc.
nie wiemy jednak na czym będzie opierał się nasz vlog raczej nie będziemy tam, robić tego samego co tutaj piszemy. Może będziemy wyrażać tam swoje opinie na temat ludzi, stylów ubierania się itp (sławnych ludzi).
zobaczymy co wyjdzie w praniu. Na pewno będą vlogi z imprez okolicznościowych. Podsuwajcie nam pomysły co byśmy mogli robić.

Co dalej z blogiem?

myślałem nad małymi zmianami na moim blogu:
a) notki będą dodawane regularnie mam nadzieje że będzie mi sie udawało robić to co dziennie
b) grafika na blogu. Co dwa dni będę dodawał grafikę swojego autorstwa.
c) rysunki na blogu. będę je dodawał jak coś narysuje czyli będę mógł dodać kiedy chce.

Chcę też mienić tło na blogu co wy na to. podsuwajcie mi pomysły. jak by to mogło wyglądać ;]

PS. życzę też powodzenia Lusi, która chce zakończyć wszystkie swoje konflikty i zacząć wszystko od nowa ;]

sobota, 12 października 2013

Syzyfowe wstawanie

Dzisiejszego dnia musiałem wstać o 6:00. Nastawiłem sobie budzik, prawda prawdą obudził mnie, ale nie an długo. Podnosiłem się z swojego łoża, niestety za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem.
Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa i kiedy się podnosiłem znowu upadałem na swoją poduszkę.
czułem się jak Syzyf, który taszczył wielki głaz na szczyt góry.

W końcu udało mi się wstać nie pamiętam, o której ale było po 7:00 zrobiłem sobie kawy. Było to trudne zadanie. Kawy sobie nasypałem, Zawiewając kawę wrzątkiem troszkę mi się rozlało i się poparzyłem.
Potem zamiast użyć cukru wziąłem sól. jeden łyk i się obudziłem. prawie wydaliłem z siebie kolacje.

Następnie musiałem jechać do babci wyprowadzić jej psa. posiedziałem z nią pogadałem i wyszedłem z psem. Pies mały, ale silę ma szarpał jak opętany. Pies zrobił to co miał zrobić i wracaliśmy do domu, jak nagle zobaczył gołębia. Wiedziałem jak on na gołębie reaguje wiec od razu usiadłem aby nie poleciał, jednak jak szarpną to ja z nim poleciałem. Jakoś udało mi się go zaciągnąć do domu.

Oddawszy babci psa nie wchodziłem nawet do niej, bo chciałem iść do domu spać. Jednak jak przeszedłem, zauważyłem, że brat pościelił wszystkie łóżka.

Teraz wypełzam na podwórko i mam nadzieje, że coś ciekawego się zdarzy ;]

Darek < 3

piątek, 11 października 2013

Halemba

Dzisiaj dzień rozpoczął się od wstawienia szkoły na godzinę 8:00 musiałem wstawić się na zajęcia z informatyki. Na tej lekcji przepisywałem zeszyt z BHP. Pani jednak nie pozwoliła mi tego robić. zabrała mi 3 zeszyty.

Okazało się, że kratówki z BHP nie ma;. Poszliśmy całą klasą pisać sprawdzian sprawdzający naszą widze z gimnazjum (z przedmiotów przyrodniczych).

Po szkole przyjechałem do domu zjadłem obiad i jechałem na Halembę. Tam przygotowaliśmy zaopatrzenie.
O godzinie 19:30 zawitała do nas Lusia na moją własną prośbę, którą skierowałem przez telefon komórkowy. Autobus miałem o godzinie 20:13 więc długoo z nią nie pobyłem, ale zawsze coś. Odprowadzia mnie ona na przystanek w kolegami ale nich nie liczę ważne że była Lusia. 

\Koniec

środa, 9 października 2013

Co to się wczoraj działo?

Wczorajszy dzień rozpoczął się fazy w kinie. Poszliśmy klasą do kina na film, który ufundowała nam szkoła za darmo. Nazywał się od bodajże Max & Mary. Opowiadał on o dziewczynce, która miała znamię na czole o kolorze kupy. Nie umiała sobie znaleźć przyjaciół. Miała mama, która była uzależniona od alkoholu. napisała do chorego umysłowo max'a list. Chory nie wiedział co się dzieje za każdym razem kiedy dostawał od niej listy dostawała ataku paniki.
Film był Fanowy. Za każdym razem co kilka minut było powiedziane coś głupiego np:
"Ja chce uprawiać sexing..."
"a czy wiesz, że żółwie jak nurkują oddychają przez odbyt?"
Cały czas takie tam teksty leciały.

Po kinie musieliśmy iść do szkoły ja jaka przewodniczący z kolegą Szymonem ustaliliśmy, że pójdziemy okrężną drogą, bardzo okrężną. Wszyscy narzekali gdzie myśmy ich wyprowadzili. Jak doszliśmy do pierwszego lepszego przystanku to wszyscy na niego poszli zostałem tylko ja i 3 kolegów. My poszliśmy dalej, jak się okazało wyszliśmy obok kochłówki (taka rzeka która przypomina ściek). Nagle zobaczyliśmy auto, które stało nie było kierowcy, a że tam nikt by auta nie zostawił domyśleliśmy się, że siedzą na z tyłu na siedzeniach. (sami się domyślcie co oni mogli robić). Nagle kolega zaczął nam opowiadać historię, otóż poszedł on kiedyś do lasu z kolegami był z nimi chłopak, który panicznie bał się wszystkiego, nagle usłyszeli jakiś jęk, ten kolega zaczął uciekać. A on podsumował, że oni słyszeli "Kobiecy odgłos rozkoszy" przez całą drogę nie umiałem przestać się śmiać.

Gdy doszliśmy do szkoły zdenerwowaliśmy się gdyż pani, z którą mieliśmy mieć lekcje nie przyszła. Pojawiła się dopiero na ostatnie 10min lekcji. Na szczęście miałem poduszkę, którą wziąłem do kina i miałem się na czym położyć na lekcji.

Wyszliśmy ze szkoły o godzinie 16:00, zanim pojechałem autobusem do domu była już 16:30.
w domu zjadłem obiad i poszedłem na podwórko. Było już ciemno zmierzałem na boisko. Idę, idę nagle dziwnie się poczułem, obróciłem się lekko zobaczyłem jakąś postać za sobą. okazało się, że to mój własny cień. Wystraszyłem się własnego cienia no normalnie odjazd. Dotarłszy na boisko zobaczyłem, że ktoś gra w kosza, cały czas kiedy byłem na boisku grałem, gdyż nie było co robić.

Godzina 21:00 dotarłem do domu, okazało się że brat siedzi na komputerze i przez to nie napisze posta na blogu. Nie chciał mi zejść zdenerwowałem się. poszedłem się myć, pościeliłem sobie łóżko i oglądając telewizor próbowałem zasnąć.

wtorek, 8 października 2013

Tapeta Od Waniliowego

W dzisiejszym dniu nie działo się nic ciekawego, ze względu na to wrzucam tapetę o rozdzielczość 1024x768

poniedziałek, 7 października 2013

Nie ma Edypa

Byłem dzisiaj w Teatrze w Bytomiu.
Oglądałem spektakl pt "Król Edyp"
Zdziwiłem się gdyż spektakl ten był bardzo sympatyczny,
a Edyp jako, iż ruchał własną matke i zabił swojego ojca
nie przypadł mi do gustu, ale usprawiedliwieniem jego było to,
że nie wiedział on że Lajos był jego ojcem, i że ożenił się
ze swoją matką. Jednak moją uwagę przykuło coś
drugoplanowego. Był to chórek. Według mnie
odgrywał on tam największą role bo gdyby nie on 
postacie pierwszoplanowe nie umiały by robić przejścia pomiędzy scenami.
Po teatrze razem z Lusią i kolegami z klasy przybyliśmy do McDonald'a
ja niestety w ten dzień byłem biedny i kupilem sobie tylko
Waniliowego Szejka [stąd nazwa Waniliowy Jacek].
Jak wybyliśmy z maka. z całej paczki zostało nas trzech opuścili nas xD
Na dodatek ja wszedłem do autobusu który nie jechał pod mój dom :D
Potem musiałem iść do szkoły na godzine 15:00 na r. fizyke.
i tak minoł mój dzień przyszedłem 15min temu do domu
a teraz wypełzam na podwórko ;]
Może jak mi się uda dzisiaj jeszcze jakiś post będzie ^^

niedziela, 6 października 2013

Wędrując w swojej głowie

Jak byłem mały zawsze chciałem być leśniczym.
Gdy już podrosłem zacząłem szukać jakiejś szkoły,
lecz nie było żadnej w pobliżu.
Zacząłem wędrować w swojej głowie.
z jednej myśli przeskakiwałem na drugą.
Chciałem znaleźć cel swojego życia.
Nie znalazłem. Zmartwiłem się,
nie wiedziałem co będę w życiu robić.

Znalazłem, Nie musiałem dalej szukać.
Znalazłem sens życia.
Wcześniej się zamartwiałem,
nie ukrywam czasem, nawet płakałem
A rozwiązanie było takie proste.
Okazało się że na moim hobby,
zarabiać będę duże pieniądze.